Szkoła Podstawowa nr 1
w Mierzęcicach

… uczniowie klas czwartych odbyli niezapomnianą wycieczkę.

IMG 20240426 143750784 HDR  Pierwszym celem wycieczki był Teatr Dzieci Zagłębia. Ale zanim tam dotarliśmy…

Na początku, wszyscy uczniowie zebrali się pod drzwiami szkoły, czekając w zimowych kurtkach i płaszczach, bo pogoda nie sprzyjała. Kilka minut później, panie opiekunki podeszły do nas i zaczęły od sprawdzenia obecności, oczywiście wszyscy byli - nikt nie przegapiłby takiego wydarzenia! W autokarze, jak zwykle, wszyscy chcieli siedzieć z tyłu, więc rozpoczęła się gonitwa o zajęcie "najlepszych" miejsc. Niestety większość musiała pogodzić się z porażką, dlatego że większość z tych miejsc była już dawno zajęta. W drodze wszyscy rozmawiali albo słuchali muzyki.

  W końcu dotarliśmy do teatru... Teatru Dzieci Zagłębia, im. Jana Dormana w Będzinie (wielką trudność sprawiło mi przeczytanie tego na jednym wdechu). Teatr z zewnątrz wygląda zupełnie przeciętnie. Jest kremowoszary i - według mnie - duży jak na teatr. Wnętrze za to przypomina salę kinową - tylko że z większą ilością bardziej eleganckich, czerwonych foteli. W teatrze, inaczej niż w kinie, obowiązuje szatnia. Dlatego nasze panie zaraz po wejściu zaprowadziły nas do niej. Gdy już zdjęliśmy kurtki i czapki, nadszedł ważny moment - wejście na salę teatralną. Wtedy się zaczęło! I nie, nie mam tu ma myśli rozpoczęcia spektaklu, tylko dziecięce oraz nastoletnie pogaduszki i zabawy.  Dosłownie cała sala wypełniona była tą aurą dziecięcego zapału. Dopiero gdy aktorzy weszli na scenę, zapadła grobowa cisza. Rozpoczęło się przedstawienie. Losy bohaterów były tak wciągające, że chyba straciłam poczucie czasu. Niedługo potem zgasło światło i opadła kurtyna. Co się dzieje? Czy już koniec? - szeptaliśmy między sobą. Uff! Jak ja się cieszyłam, kiedy okazało się, że to tylko przerwa. Trwała co prawda krótko, ale każdy mógł coś przekąsić w kafejce lub po prostu rozprostować kości. Po całym przedstawieniu, wśród gwaru udaliśmy się do szatni, wymieniając się opiniami na temat spektaklu, a następnie szybciutko wróciliśmy do autokaru.


  Wielkimi krokami zbliżaliśmy się do drugiego punktu wycieczki, którym było Egzotarium.
Cała grupa (dokładnie dwie klasy) weszła do dziwnie wyglądającego budynku, który - po mojej dłuższej analizie - okazał się być owym egzotarium. A egzotarium to takie miejsce, w którym można oglądać cudowne wybryki natury (m.in. piękne zwierzątka). W środku było naprawdę gorąco, więc po chwili dało się słyszeć dźwięki dziecięcych westchnień i szelest zdejmowania puchowych kurtek, po czym nasze wychowawczynie rozdały nam bilety. Nie przedłużając już, weszliśmy przez drzwi do pierwszej sali. Prawdę mówiąc, było tam jeszcze bardziej gorąco. Zobaczyliśmy najpierw różnego rodzaju ryby: szczupaki, sumy, japońskie rybki Koi oraz przecudowne gigantyczne ryby Arapaima (największe słodkowodne ryby świata), następnie pająki ptaszniki, tarantule w małych klatkach, czy kolonie dzikich mrówek. Można powiedzieć, że większość zobaczonych dziś zwierząt i żyjątek widzieliśmy po raz pierwszy. Na koniec poszliśmy  jeszcze do kafejki ma górnym piętrze na małe co nieco. Zakończyliśmy wycieczkę z uśmiechami na twarzach i z jeszcze większym poczuciem humoru po opowiadanych dowcipach dotyczących widzianych zwierząt.

  W głębi duszy nie mogłam się doczekać, aż opowiem rodzinie i przyjaciołom o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Z całego serca mogę polecić wszystkim oba te miejsca – teatr i egzotarium - gdyż można tam wspaniale spędzić czas.


  Relację z przyjemnością napisała dla Was uczennica klasy 4b, Marianna Leks.

 

* * * * * *